sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 23 - "I don't need it"

„Prawdziwa miłość oznacza, że zależy Ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej, niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnym wyborem stajesz.”







Spojrzałam na wibrujący na szklanym stoliku telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Dereka, co nieco mnie zdziwiło. Nie spodziewałam się takiej sytuacji. Sądziłam, że nie miał wyraźnego powodu, by to robić, a nie należał do osób, które dzwonią ot tak, by zapytać, co u mnie.
- Tak? – rzuciłam po naciśnięciu zielonej słuchawki.
- Czy jest u ciebie moja siostra?
Uniosłam brew ku górze, spoglądając na swoje paznokcie i trzymany w dłoni srebrny pierścionek z małym oczkiem, który dostałam od Isaaca w ramach przeprosin. Co prawda – przyjęłam go, ale wciąż nie wiedziałam dlaczego. Z jednej strony chciałam mu wybaczyć, ale z drugiej.. już sama nie byłam pewna.
- Nie mam pojęcia, naprawdę – odpowiedziałam zaskoczona, po czym przerwałam słysząc głębokie westchnienie Dereka po drugiej stronie słuchawki. – Mówiła, gdzie idzie?
- Stwierdziła, że wychodzi, bo pewien blondyn ma jej pomóc w nauce.
- Żartujesz…
- Nie – parsknął krótkim śmiechem, który miło było słyszeć.
- Poczekaj, sprawdzę, ale nic nie obiecuję.
Derek przytaknął i zamilkł. W słuchawce słyszałam jedynie jego cichy oddech. Ruszyłam wolno w kierunku drzwi z pokoju Alana, opuszczając swój; zastukałam i uchyliłam je.
Nigdy nie sądziłam, że zobaczę taki widok. To przecież nie mogło się nigdy wydarzyć. A przynajmniej tak mi się wydawało do teraz.
Mój wzrok spoczął na bracie i Amelii. Osobie, która raczej by tu nie przyszła. Teraz wiedziałam, jak bardzo się myliłam.
Spojrzała na mnie zaskoczona, ale przepraszała mnie jednocześnie wzrokiem, co mnie zdziwiło. Zwykle twarda, niedostępna, teraz – podobnie jak mój brat – zarumieniona. Przestąpiłam z nogi na nogę, opierając się o framugę drzwi. Co prawda – siedzieli przy biurku, więc wyglądało na to, że się uczyli, ale po minie brata zrozumiałam, że coś ukrywają, że coś musiało ich łączyć.
- Twoja siostra jest u mnie, wspólnie się uczą – wytłumaczyłam w końcu Derekowi, po czym ten zniecierpliwiony odetchnął z ulgą i podziękował. Następnie przekazałam Amelii prośbę o kontakt z bratem, na co skinęła głową, podziękowała bezgłośnie, uśmiechając się.
Zatrzasnęłam drzwi pokoju Alana i skierowałam się z powrotem do siebie.
- Nic jej nie jest, nie musisz się już o nią martwić – powiedziałam wesoło Derekowi, który zaśmiał się jedynie i przytaknął mi. Właściwie nie wiedziałam, dlatego się o nią martwił. Przecież.. jeśli dobrze go kiedyś zrozumiałam, podczas jednej z naszym naprawdę niewielu dłuższych rozmów, ona też jest wilkołakiem. Tylko że.. że takim, który jeszcze nie do końca panuje nad swoimi zdolnościami. Mimo wszystko nie sądziłam, że stanowiła zagrożenie dla mnie czy mojego brata. Widziałam to. Za bardzo go lubiła, więc nie mogła mu nic zrobić. Przynajmniej według mnie.
- Zdecydowałaś już, co z Isaaciem?
Nie spodziewałam się tego pytania. Nie z ust Dereka. Osoby, z którą przecież mój były chłopak się przyjaźnił, a z którą się pokłócił. Przeze mnie. To ja byłam sprawczynią kłótni między dwoma przyjaciółmi, którzy właściwie znali się od dziecka. I nie było mi z tym lekko.
Odetchnęłam głęboko, siadając na łóżku i spoglądając na zadowolonego czarnego kota, który stąpał delikatnie po miękkim dywanie w moim kierunku i spojrzał na mnie swoimi żółtymi oczyma.
-  Dlaczego pytasz?
- Nie wiem.
Zagryzłam delikatnie wargę.
- Co robisz później?
- Zamierzałam iść pobiegać – powiedziałam zgodnie z prawdą, wciąż trzymając słuchawkę przy uchu.
- O której?
- A co to, jakieś przesłuchanie?
Derek parsknął śmiechem. Z resztą – ja też. Nasza rozmowa była dość.. dziwna. Nie miałam pojęcia, o czym z nim rozmawiać. Naprawdę. Zupełnie, jakby mnie zamurowało.
- Nie wiem, za godzinę, może dwie – dodałam, po czym westchnęłam cicho i dodałam z przekonaniem – Najpierw jednak muszę się spotkać z Isaaciem.
- W porządku, to za dwie godziny pod jego domem, mam rozumieć? – rzucił rozbawiony do słuchawki, po czym zamilkł, jakby wyczekiwał mojej odpowiedzi.
W końcu przytaknęłam, a ten odetchnął cicho.

Naprawdę nie miałam pojęcia, co robić. Z jednej strony nie chciałam ranić Isaaca, ale z drugiej widziałam jego szczęście, gdy przebywał w obecności Sonji. Na początku sądziłam, że mi się wydaje, ale Tanya upewniła mnie w moim przekonaniu. Gdy widziałam ich w szkole, jego oczy widząc ją stawały się takie radosne, takie.. szczęśliwe, jak nigdy przy mnie. Może to więc ona była mu przeznaczona? Może to z nią powinien być, a nie zaczynać ze mną? Może więc tamta starsza kobieta, którą poznałam w pierwszym dniu przyjazdu do tego malowniczego miasta, miała rację, że nie powinnam pochopnie podejmować decyzji. Że mogę popełnić błąd, robiąc coś, czego naprawdę nie chcę. W głębi duszy czułam, że zawiodłam. Zawiodłam samą siebie na całej linii.
Odetchnęłam głęboko, naciskając guzik dzwonka do drzwi. Odczekałam dłuższą chwilę i już miałam się wracać, kiedy drzwi uchyliły się i dostrzegłam w nich dobrze znaną mi blond czuprynę. Był nieco zaskoczony moim widokiem, choć powiadomiłam go o moim przybyciu. Czyżby nie odczytał wiadomości? Zagryzłam delikatnie wargę, po czym zostałam wpuszczona do środka.
- Nie zamierzam zabierać ci dużo czasu – powiedziałam od razu, widząc, że jest lekko zmieszany. Stał tak przede mną, jakby nie wiedział, co ma zrobić. Był bez koszulki, uznałam więc, że spał, co jednak okazało się być błędnym rozumowaniem. W progu jego pokoju pojawiła się osoba odpowiedzialna za całą tą sprawę. Przeniosłam na nią obojętny wzrok, po czym ponownie spojrzałam na Isaaca. Widziałam, że ponownie zamierzał przepraszać, ale powstrzymałam go.
- Jeśli zapomniałam ci coś oddać, prócz tej bluzy – położyłam sweter na komodzie stojącej po mojej prawej stronie – to umów się z Alanem, żeby ci przygotował resztę do odbioru.
- A co…
- Z nami koniec. Jak widzę, bawisz się lepiej z nią – wzruszyłam jedynie ramionami, odwróciłam się i opuściłam jego dom. Kierowałam się w stronę Dereka, który stał nieopodal, ubrany w szary dres, kiedy ktoś chwycił mnie za dłoń i odwrócił twarzą do siebie.
Spojrzałam na Isaaca ponownie.
To nie było wam pisane, szepnęła moja podświadomość. Dziwne, rozum i serce jej przytaknęły. Więc może miała rację? Może nasze drogi powinny się były rozejść po oddaniu tego głupiego wypracowania, które zadał pan Harris? Może tak naprawdę ta dziwna kobieta miała rację, co do podejmowania decyzji? Ale czy związek z Isaaciem jakoś na mnie wpłynął? Jakoś szczególnie? Nie sądzę, chociaż, gdyby zmuszono mnie do odpowiedzi powiedziałabym, że dorosłam. Inaczej spojrzałam na ten męski świat, żeby uświadomić sobie, o co w nim tak naprawdę chodzi. Dlaczego oni tak uwielbiają te sporty i tak namiętnie oglądają w telewizji kolejne i kolejne mecze, pochłaniając przy tym ogromne ilości chipsów i pizz. Może się wydawać dziwne, ale wciąż nie zrozumiałam, o co im w tym chodzi. Inaczej spojrzałam na otaczający mnie świat. Nie starałam się w szkole, a mimo to szło mi o wiele lepiej, niż wcześniej, co mnie zaskoczyło i sama nie wiedziałam, jak to robię. To Isaac zastąpił mi Aidena, który – pomimo wszystko – wciąż jest tam gdzieś zakotwiczony ze wspomnieniami w mojej pamięci. To on sprawił, że uchodziliśmy za idealną szkolną parę. To on wyznawał mi miłość. To on spowodował, że znów zaczęłam myśleć o przyszłości, przestałam zadręczać się przeszłością i popełnionymi błędami. Ale to również on sprawił, że miałam ochotę go nieraz udusić i dzisiejszego dnia to on sprawił, że miałam dość, że chciałam, by ktoś mnie przytulił lub by ten dzień się po prostu skończył.
- Zamierzasz zostawić to wszystko ot tak za sobą? – rzucił wściekle Isaac, ściskając moją dłoń, którą próbowałam wyrwać. 
- Ty zrobiłeś tu już dawno!
- Nie zrobię tego nigdy, przecież wiesz, że jesteś dla mnie ważna, do cholery.- Był wściekły. I doskonale było to widać. Zaciskał usta w wąską kreskę, wolną dłoń zwinął w pięść, jakby się przed czymś powstrzymywał.
- Gdybym była dla ciebie ważna, nie upiłbyś się na imprezie, jak cię prosiłam, nie zdradziłbyś mnie z byłą dziewczyną! – rzuciłam ostro, spoglądając na niego. – Ach, zapomniałabym – dodałam już ciszej, ściągając z palca pierścionek, który od niego otrzymałam. – Daj to jej, bo ja tego nie potrzebuję.
Oddałam mu pierścionek, po czym ruszyłam w kierunku Dereka. Co prawda, teraz stał trochę dalej, widocznie nie chciał, by widział go Isaac, ale mnie to nie robiło już różnicy. Fakt, że kiedyś się przyjaźnili i że to ja zniszczyłam tą przyjaźń, wciąż mnie dręczył, ale to nie oznacza, że nadal muszą na siebie wrogo patrzeć. Do te pory nie dowiedziałam się, o co tak naprawdę się pokłócili, bo.. bo to był po prostu moment. W jednej chwili byli przyjaciółmi, kilka minut później obaj się do siebie nie odzywali. 

2 komentarze:

  1. ostro, ale i tak dobrze się stało.
    shippuje #Dedia nie #Isaadia :D
    C. L. Carax.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sięporobiło! ;o
    Co nie zmienia faktu, że Isaac był dla mnie od początku skur%#&*^! :D Dobrze, że z nim nie jest ;>
    #inoderek #temderek (zajechało zmierzchem, uu...)

    /W.

    OdpowiedzUsuń