poniedziałek, 20 czerwca 2016

Rozdział 24 - "I need your help"

"Pragnę Cię. Nie musisz starać się o to, 
żebym pragnął Cię jeszcze bardziej."







Bieganie z Derekiem po ścieżkach w lesie, których do tej pory nie znałam i unikałam, było świetnym doświadczeniem i po części wyzwaniem. Był szybki. Szybszy, niż się tego spodziewałam. Mimo wszystko był również wyrozumiałym kompanem. Cierpliwym, uśmiechniętym. Po części nawet momentami przypominał mi Isaaca. Jego radosny śmiech podczas wspólnej rozmowy, jasny kolor oczu, będący wspólną częścią ich obu. Wysportowane ciało.
Potrząsnęła głową, co wprawiło długie włosy w ruch.
Z jednej strony nie chciałam pozbywać się ze swoich myśli widoku Dereka, którego każdy mięsień na klatce piersiowej ukazywała mokra od potu szara koszulka. Był seksowny, i to jak diabli. Z drugiej jednak strony obiecałam sobie, że skupię się na nauce, że nie będę się z nikim wiązać, bo rana zadana mi przez Isaaca wciąż była świeża i nie zapowiadało się na to, że szybko się zagoi. Owszem, tęskniłam za nim, ale było za wcześnie, bym mogła z nim na spokojnie porozmawiać, a co dopiero myśleć o wybaczeniu mu zdrady. Wciąż nie potrafiłam zrozumieć, jak mogło do tego dojść. Jak mogłam dać się aż tak podejść jego byłej dziewczynie i przez niego samego? Czułam się wykorzystana jak zabawka, która została rzucona z powrotem na półkę, bo jej właściciel przypomniał sobie, że przed nią była jeszcze jedna, może i nawet lepsza.
Otarłam łzę, która nagle spłynęła po moim rozgrzanym policzku. Nie zamierzałam po nim rozpaczać. Lepiej, że skończyło się to teraz, aniżeli w najgorszym dla mnie momencie.
Wzięłam głęboki oddech, spoglądając na podświetlany zegarek na szafce w pobliżu łóżka. Wskazywał on kilkanaście minut do godziny pierwszej w nocy. W pokoju panowała bezwzględna cisza, przerywana momentami jedynie poprzez mój oddech czy ewentualny szum kołdry przy zmianie jej położenia.
Podskoczyłam ze strachu na łóżku, kiedy ciszę przerwał głośny dzwonek mojego telefonu. Chwyciłam go i spojrzałam zaskoczona na jasny wyświetlacz, na którym widniał nieznany mi numer. Łudziłam się, czy powinnam odebrać, jednak po kolejnych dwóch sygnałach nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Proszę? – nie wiedziałam, czy ktoś mnie usłyszał. Po drugiej stronie dochodził głośny dźwięk muzyki, jakby osoba dzwoniąca znajdowała się na jakiejś imprezie bądź w jej pobliżu.
- Nadia? Potrzebuję twojej pomocy.
Rozpoznałam głos Sonji, byłej dziewczyny Isaaca, a może i nawet obecnej.
- Jakiej pomocy?
- Isaac się upił i wdał w bójkę, nie potrafię go wyciągnąć z klubu.
Westchnęłam cicho o poprosiłam ją o podanie adresu. W wyznaczonym miejscu byłam kilkanaście minut później. Sonja czekała na mnie przed wejściem.
- Gdzie on jest?
Na moje pytanie Sonja wzruszyła jedynie przepraszająco ramionami i spojrzała na mnie. Pod oczami miała rozmazany tusz, jakby chwilę wcześniej płakała.
- Przepraszam, że zadzwoniłam. Nie wiedziałam już, co robić – wyrzuciła z siebie jednym tchem, prowadząc nie wzdłuż korytarza. – Mówił cały czas o tobie, więc wzięłam jego telefon, by do ciebie zadzwonić, ale nie z jego numeru, bo wiem, że nie odebrałabyś.
Skinęłam delikatnie głową, przyswajając jej słowa. Cóż, skoro nawijał cały czas tylko na mój temat, to musiałam ustalić konkretną przyczynę tego zachowania. Znalazłam go dopiero po kilkunastu minutach. A dokładniej znaleźli go ochroniarze lokalu, którzy właśnie prowadzili go w kierunku wyjścia. Takiego agresywnego Isaaca nigdy nie widziałam.
- Isaac – spojrzał na mnie, gdy wypowiedziałam jego imię. Jeden z osiłków prowadzących go puścił jego ramię, a ten zatoczył się w moją stronę. Chwyciłam go w pasie najmocniej jak mogłam, choć miałam ogromny problem z wyprowadzeniem go na zewnątrz. W końcu po długiej plątaninie słów, podczas której udało mi się go zawieźć do domu, gdzie czekał na niego Simon, jego brat, mogłam spokojnie wrócić do siebie.
Dopiero w domu po spojrzeniu w lustro uświadomiłam sobie, że próba pocałowania mnie przez ledwo stojącego na nogach Isaaca, zakończyła się dla mnie rozciętą od ugryzienia wargą.
Ponownie więc wróciłam do przerywanej jedynie moimi oddechami ciszy w pokoju, próbując zasnąć, jednak wciąż bezskutecznie. Owszem, często zdarzało mi się zarywać nocki, ale nie tym razem. Przecież rozpoczynał się weekend, w szkole nic nie zadali, więc miałam nadzieję, że odeśpię ten tydzień. Nie było mi to jednak dane. Mój organizm miał najwidoczniej inne plany.
Wstałam z łóżka, słysząc ciche stukanie w szybę. Może to ptak zbłądził bądź nie potrafił ponownie wzbić się w powietrze? Albo jakiś kot, który pomylił domy? Chociaż na pierwszym piętrze to było mało prawdopodobne. Za szybą dostrzegłam zarys męskiej sylwetki. Złodziej? Przecież nie wspinałby się na górę; mógł przecież wejść tylnymi drzwiami. Dopiero wówczas, gdy pozbywałam się ze swojej świadomości tych i podobnych obrazów, usłyszałam doskonale znany mi głos proszący, by wpuścić go do środka.
- Oszalałeś? – szepnęłam w jego stronę, gdy ten stał tak i wpatrywał się we mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, uprzednio ściągając z głowy kaptur. – Czy ty wiesz, która jest godzina? Masz szczęście, że nie śpię.
- Wiem to od Simona – odezwał się w końcu cicho Derek, mrużąc oczy. Simon był starszym bratem Isaaca, który go odebrał. Osobiście nigdy go nie poznałam, bo dopiero niedawno wrócił zza granicy. Czyżby się znali z Derekiem? Na to wychodziło. – Musiałem cię zobaczyć – dodał i przejechał kciukiem po mojej rozciętej wardze, następnie mruknął coś pod nosem w nieznanym mi języku. Nie pytałam jednak o znaczenie, bo wiedziałam, że i tak mi nie powie. Kącik jego ust drgnął lekko jakby w geście uśmiechu.
- Derek, jak cię ktoś tu zobaczy, to oboje mamy przechlapane – rzuciłam rozbawiona w jego stronę, na co złapał moją dłoń i przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Postaram się być cicho.
- W czym niby?
Wzruszył ramionami i najpierw delikatnie, a później coraz pewniej zaczął składać ciepłe pocałunki na moich ustach. Potem spojrzał na mnie ponownie, łapiąc oddech.
- Wiem, mówiłaś, że to za wcześnie – szepnął cicho, gładząc mój policzek – ale za bardzo cię pragnę.

Uśmiechnęłam się tylko, bo zupełnie nie wiedziałam, co powiedzieć. Pocałował mnie jeszcze w czoło i kazał iść spać, a sam zajął miejsce w skórzanym fotelu, twierdząc, że nie chce, bym była sama. Rano, kiedy się przebudziłam, już go nie było. 





---

Rzeczywiście - długo mnie tutaj nie było. Powodem był nawał nauki, w końcu tylko raz kończy się technikum i uzyskuje stopień technika. Do tego matura, praca. Powróciłam jednak, aby dokończyć tego bloga i skupić się na tworzeniu nowych historii, które coraz częściej zajmują mi myśli. Ale po kolei.. na chwilę obecną zapraszam do komentowania nowego rozdziału, w którym nieco mieszam w życiu bohaterów. 
Do następnego więc. :)

1 komentarz:

  1. Ahh ten Isaac! Cóż z nim począć... Derek wydaje się lepszym kandydatem, ale... no właśnie :3 czekam na rozwój wydarzeń! :D

    OdpowiedzUsuń