Alan zawiódł. I on doskonale
zdawał sobie z tego sprawę. Wiedział, że zrobił głupią rzecz, której nigdy nie powinien
był uczynić. Że częściowo utracił moje zaufanie do jego osoby, budowane przez
niego przez lata nieobecności matki, gdy ta przebywała obecnie w innym mieście
czy kraju, szkoląc kolejnych pracowników dużej korporacji, której oddziały
rozrzucono po całym świecie. Był dla mnie bratem i najlepszym przyjacielem,
któremu zwierzałam się z najmniejszych problemów, z którym przeżywałam
najwspanialsze chwile dzieciństwa; był zawsze, gdy tego potrzebowałam; starał
się zastąpić mi ojca, który nas opuścił, chwilowo nieobecną rodzicielkę. I
wszystko to, co zbudowaliśmy przez te kilka lat, zniszczył w ciągu paru minut. Wszyscy
zaprzepaścił. Wszystko dosłownie runęło jak domek z kart.
Od tamtego momentu minęły dwa
dni. Mimo że mój starszy brat wiedział, że uczynił coś, co nie powinno się
zdarzyć, że stało się to, co się nie odstawie, że nawet, gdy będzie błagał na
kolanach, i tak nie odzyska w pełni mojego zaufania. Już nie.
Głośny szkolny dzwonek, który
oznajmił właśnie przerwę przed trzecią lekcją, a moją pierwszą, wyrwał mnie z głębokich
zamyśleń. Wrzuciłam książki do szafki, przebiegając wzrokiem po wspólnym
zdjęciu z Isaaciem, po czym chwyciłam zeszyt z historii i zatrzasnęłam ją, gdy
uczniowie zaczynali opuszczać swoje klasy.
- Trzymasz się? – głos Tanyi zaskoczył mnie, choć wiem, że
za mną weszła do szkoły. Westchnęłam cicho i odwróciłam się wolno w jej stronę.
- Dlaczego miałabym się nie trzymać? – odparłam udając
zaskoczoną i unosząc brew ku górze. Spojrzała na mnie tym swoim świdrującym
spojrzeniem prawie czarnych tęczówek, marszcząc czoło.
- Rozmawiałam z Derekiem. A raczej on ze mną – wyjaśniła cierpliwie.
– Nadia, on się o ciebie martwi.
- Isaac?
- Derek – sprostowała twardym głosem Tanya, po czym
westchnęła przeciągle. – Od dawna na nikogo tak nie spoglądał, jak na ciebie.
Nie trzymał się blisko żadnej dziewczyny, dopóki ty nie pojawiłaś się na
horyzoncie. Nawet jego znajomi to zauważyli.
Odwróciłam się, wzruszając
jedynie ramionami, z zamiarem pójścia a stołówkę, czy jadalnię, jakkolwiek
nazywano to w naszej szkole, po czym zastygłam w bezruchu, bowiem zaledwie
kawałek ode mnie, na rozwidleniu korytarza stał Isaac. Ten, który przecież dnia
wczorajszego błagał mnie o wybaczenie i chciał, byśmy zaczęli wszystko od
początku, na co nie mogłam się zgodzić; nie potrafiłam. To za bardzo bolało. A
teraz na jego klatce piersiowej spoczywała damska dłoń należąca do blondynki w
czarnych legginsach i czerwonych szpilkach, które według mnie nie pasowały do
późnej jesieni. Dziwne, że nie było jej zimno.
- Poznaj Sonję – mruknęła Tanya, zatrzymując się obok mnie. –
Jego byłą.
Sonja. Dziewczyna, o której Isaac rozmawiał z moim bratem.
Osoba, o której już co nieco się dowiedziałam. Ta, która wróciła; która miesza
mi w życiu.
Wywróciłam jednak oczami i
ruszyłam przed siebie. W tym samym momencie na horyzoncie spostrzegłam osobę,
która obiecała mi małą pomoc w zrozumieniu kilku ważniejszych pojęć. Wychodziło
więc na to, że dopiero rozpoczął lekcje, skoro szedł od strony wejścia do
budynku szkoły. Na jego twarzy automatycznie pojawił się delikatny, prawie
niezauważalny uśmiech, gdy mnie zobaczył. Czyżby Tanya miała rację? Nie, nie
mogła. Nie on. Nie ten twardy jak skała dupek z pierwszych dni, gdy go
poznałam.. Niemożliwe.
* * *
Ugryzłam z lekkim uśmiechem
kawałek soczystej pomarańczy, spoglądając tym samym na Dereka siedzącego
naprzeciw mnie, a następnie oblizałam wargi z słodko-kwaśnego soku. Pochwyciłam
uśmiech Dereka. Taki leniwy i seksowny zarazem, w jego oczach błąkało się
rozbawienie, gdy tak na mnie spoglądał, rozsiadając się wygodnie na metalowym
krzesełku. Niebieskie tęczówki mężczyzny wprost utkwiły na mojej twarzy na
kolejne kilka sekund, po czym Derek chrząknął cicho z rozbawienia, które wciąż
trwało, i przeniósł spojrzenie na otwartą książkę, gdy ja zaśmiałam się krótko.
- Więc.. – zaczął niepewnie i znów na mnie spojrzał. – Mam nadzieję,
że coś pamiętasz i zaliczysz ten sprawdzian.
- Teraz już na pewno – skinęłam delikatnie głową i
uśmiechnęłam się.
Isaac najwidoczniej spędzał długą przerwę z blondyną, bowiem
nie zauważyłam go w sali. A przynajmniej nie do czasu, gdy nie otworzyły się
podwójne drzwi i weszła przez wywołana para, która ściągnęła na siebie
spojrzenia wielu uczniów.
- Cześć – podniosłam swoje zaskoczone spojrzenie na Scotta,
Stilesa i dwie dziewczyny, które nagle zajęły miejsca przy moim stoliku, gdy w
jego stronę spojrzał Isaaca. Uniosłam brew ku górze, ale odwzajemniłam
przywitanie. Wzrok Dereka, na którego spojrzałam, mówił sam za siebie. Zrobił
to specjalnie.
- Powiedziałeś im? – spytałam, gdy tamtych pochłonęła
rozmowa na temat kolejnego meczu lacrosse’a, dziwnej gry, której teoretycznie
jeszcze nie rozumiałam. Ale biorąc pod uwagę fakt, że byłam tylko na jednym
meczu, to cóż się dziwić.. Derek zaprzeczył ruchem głowy i obdarzył mnie
kolejnych uśmiechem. Uśmiechem, których w ciągu dzisiejszego dnia było
zdecydowanie więcej niż przez ostatnie trzy miesiące. Odetchnęłam cicho z ulgi,
sięgając po kolejny kawałek pomarańczy. Podobnie uczynił Derek, uśmiechając się
łobuzersko.
Takiego go nie znałam. Nie
sądziłam, ze taki może być. Czyżbym na samym początku naszej znajomości myliłam
się co do niego? Do tego, jaki może być? Do tego, jaki jest? Czy więc dziwna
kobieta, którą poznałam w drugim dniu po przyjeździe do Beacon Hills, mogła
mieć rację? Powinnam była uważać na swoje wybory. Może więc wybrałam źle?
Pozory mylą, prawda? I nie ocenia się książki po okładce, co właściwie zrobiłam
ja. I to był mój błąd.
Cały czas sądziłam, że jest niedostępny dla innych; nawet
obojętny czy oschły w stosunku do swoich przyjaciół. Wychodziło na to, że tą
stronę, tę dobrą, poznałam dopiero teraz.
„To za naukę” – zrozumiałam z ruchu jego warg, gdy spojrzałam
na niego zaskoczona.
- Hm, Nadia? – moją uwagę przykuł głos Scotta, na którego
przeniosłam spojrzenie zielonych tęczówek. – Nie powinnaś być zazdrosna?
Jak na komendę, wszyscy przy stoliku, włączając mnie,
spojrzeliśmy w stronę Isaaca, którego wskazano ruchem głowy.
Isaac - facet jak facet... Baba go rzuci to próbuje wzbudzić zazdrość... Niestety zazwyczaj z dobrym skutkiem. Oby nie w przypadku Nadii! Jestem ciekawa co będzie dalej! Czekam z niecierpliwością! /W.
OdpowiedzUsuńIsaac to dupek i myśli tylko jednym, a Derek jest max kochany. tyle w temacie, dziękuję, dobranoc. :D
OdpowiedzUsuń