wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 20 - "It's about your ex-girlfriend back"

Przeniosłam spojrzenie zielonych tęczówek na Dereka siedzącego naprzeciwko mnie, nachylonego nad kubkiem ciepłej jeszcze herbaty i wpatrującego się w ekran plazmowego telewizora zawieszonego na jednej ze ścian. Oboje wysłuchiwaliśmy słów prezentera, który omawiał wydarzenia z dzisiejszego dnia.
Usiadłam po turecku na obitej w kremową skórę kanapie i okryłam nogi kocem, po czym zagryzłam delikatnie wargę.
- Dlaczego wszyscy nazywają cię odludkiem? Znaczy, wiem, że nie przyjaźnisz się z większym gronem osób, nie grasz w szkolnej drużynie koszykarskiej, choć widziałam cię nie raz, gdy rzucałeś do kosza – odetchnęłam głęboko, wpatrując się w niebieskie tęczówki Dereka, który wyglądał na niewzruszonego, gdy przeniósł na mnie spojrzenie.
Bałam się o to pytać, bo sądziłam, że wybuchnie, że wykrzyczy, że to nie moja sprawa, że powinnam się zająć własnym życiem, szczególnie teraz, gdy wiedziałam, co wyprawia Isaac. Ale nie zrobił tego. A to mogło oznaczać zupełne przeciwieństwo tego, co o nim sądziłam.
- Nie nazwałbym tego przyjaźnią, ale jeśli chodzi o bliższych znajomych ze szkoły, to mam takowych – zaśmiał się cicho. Wychodziło więc na to, że moje słowa zupełnie go nie zraniły. Ewentualnie nie dał nic po sobie poznać. Na początku jednak sądziłam, że tak było, że trafiłam w czuły punkt, w który nie powinnam. – A uznawany jestem za odludka tylko dlatego, że po prostu sam tego chciałem. Zasłużyłem sobie na takie miano.
- Dlaczego?
- Kiedy zginęli moi rodzice, wszyscy chcieli mi pomóc. Skorzystałem z tego, ale po jakimś czasie miałem tego dosyć. Powiedzmy, że grzecznie im oznajmiłem, żeby dali mi spokój i że dalej poradzę sobie sam.
Derek wzruszył delikatnie ramionami.
- A dziewczyna? – spytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język, po czym upiłam łyk malinowej herbaty. Nie chciałam, by zabrzmiało to chamsko. Po prostu tajemnicza aura, którą Derek roztaczał wokół siebie od pierwszego dnia szkoły, gdy – można powiedzieć – poznałam go, intrygowała mnie, a jego osoba przyciągała do siebie.
Spuścił głowę i westchnął cicho. Uznałam więc, że to jest temat, na który nie lubił rozmawiać, o którym lepiej było nie wspominać. Szkoda, że dowiedziałam się o tym dopiero po fakcie. Już miałam zamiar powiedzieć mu, że nie musi odpowiadać, skoro to bolesny temat albo po prostu nie chce, ale przerwał nam dźwięk przychodzącego połączenia.
Spojrzałam w kierunku telefonu leżącego na stole, który oznajmił nadchodzące połączenie.
Isaac.
Westchnęłam cicho, biorąc komórkę, po czym odebrałam.
- Gdzieś jesteś? – wybełkotał; w tle słyszałam krzyki i śmiechy ludzi. Wychodziło więc na to, że wciąż był na imprezie, ale musiał się przemieszczać, bo w słuchawce szumiał wiatr.
- W domu – odpowiedziałam dziwnie spokojnym głosem.
- Nie ruszaj się stamtąd – rzucił ostro. – Za chwilę będę.
- Ale..
Rozłączył się.
Rzuciłam telefon na stół.
- Coś nie tak? – spytał Derek, na co uniosłam wzrok utkwiony w swoich pomalowanych paznokciach.
- Isaac za chwilę tu będzie..
- Jest pijany?
- Jest.
- Bardzo?
- Boże, nie mam pojęcia – westchnęłam cicho.
- Cholera – mruknął krzywo, jakby do siebie i potarł dłońmi twarz. Następnie wstał i nieco mnie zaskoczył, bowiem przeszedł do kuchni, gdzie odstawił kubek do zlewu. Nawet Alan tego nie robił.
Zwlekłam się z kanapy i leniwie podążyłam za nim.
- To źle? – spytałam i oparłam się o framugę drzwi.
- Mam nadzieję, że się o tym nigdy nie przekonasz.
Spojrzał w kierunku okna w momencie, w którym oboje usłyszeliśmy ryk silnika. Podeszłam w jego stronę i powtórzyłam jego ruch. Isaac zaparkował samochód na ulicy, trzasnął głośno drzwiami, jakby zupełnie nie zwracał uwagi na to, że zbliżała się godzina trzecia w nocy i na fakt, że większość osób już dawno śpi.
- Zaczekam w pokoju obok. Jakby coś się działo, wołaj.
Skinęłam delikatnie głową, słysząc cichy głos Dereka i obserwując zataczającego się Isaaca, który kierował się w stronę mojego domu. Westchnęłam cicho i poszłam otworzyć drzwi wejściowe. Wprost wtoczył się przez nie do środka i spojrzał na mnie wściekły. Jego tęczówki były bardzo rozszerzone, co oznaczało, że sporo wypił. I to o tym mówił Derek.
- Ile wypiłeś? – spytałam, gdy ten podparł się w przedpokoju o ścianę. Czułam od niego alkohol.
- Niedużo – mruknął na wpół niezrozumiale, spoglądając na mnie. – Dlaczego wróciłaś do domu i nic nie powiedziałaś?
- Nie mogłam cię znaleźć. Źle się poczułam.
Kłamstwo. Nieładnie, Nadio. Ale.. Z drugiej strony – on też mnie okłamał, z pewnością nie pierwszy raz. A przynajmniej nie powiedział wszystkiego.
- Zaraz poprawię ci samopoczucie – na jego ustach pojawił zadowolony uśmiech. Następnie zrobił chwiejny krok w moją stronę i przyciągnął mnie bliżej siebie, szarpiąc moją bluzkę.
- Isaac, zostaw, zawiozę cię do domu – Isaac przygryzł moją skórę na karku. – To boli – po raz kolejny przygryza moją skórę. Wzdycham cicho. – Chodź, przynajmniej położę cię spać, skoro nie chcesz, bym cię odwiozła. – I znów to samo. I jeszcze raz. I ponownie. Tym razem ucierpiała dolna warga ust. Na tyle poważnie, że poczułam metaliczny smak krwi.
- Isaac – odepchnęłam go lekko, ale on znów wrócił po powtarzania poprzednich czynności, nie zamierzał dać za wygraną. Czułam jego dłonie na całym ciele, jakby nie potrafił się opanować. Tym razem jednak nie udało mi się go odepchnąć.
         Dosłownie, jakby przykleił się do mnie; przyssał. I nie chciał puścić. Uderzyłam go kilkukrotnie, ale to też nie dało oczekiwanego przeze mnie skutku. Krzyknęłam kilka razy, ale nawet to na niego nie działało. Wciąż napierał na mnie swoim ciałem. Wokół nas utworzyła się aura stworzona z mieszaniny gęstego powietrza i odoru alkoholu.
W pewnym momencie poczułam ulgę. Podparłam się dłonią o ścianę, pod którą poprzednio popchnął mnie Isaac i spojrzałam przed siebie. Pomógł mi Derek, który odciągnął Isaaca ode mnie i przytrzymywał, spoglądając z niepokojem na mnie. Pokręcił jedynie głową. Isaac spojrzał na mnie wściekły, choć w jego oczach migotało poczucie winy.
- Powiedziano mi, że wsiadłaś do obcego samochodu. Mieli rację – wskazał dłonią na Dereka. – Więc to jest winowajca.
- Nie mogę grać na dwa fronty jak ty? – spytałam z lekką ironią, wciąż wpatrując się w Isaaca. Wychodziło na to, że trafiłam w czuły punkt. Nie wiedział przecież, że słyszałam jego rozmowę. Mógł więc teraz winić wyłącznie siebie za bycie egoistycznym dupkiem, który jest z jedną dziewczyną, a spotyka się z drugą, do której najprawdopodobniej zamierza wrócić.
- Nie wiem, o co ci chodzi – burknął w końcu, wzruszając ramionami.
- Chodzi o powrót twojej byłej. A teraz po prostu się wynoś.
Derek wcześniej nie wtrącał się do naszej rozmowy. Stał w progu, przytrzymując Isaaca za ramię. Czułam jednak, że jest dziwnie nieobecny, jakby w ogóle go tu nie było. Isaac przeniósł na niego wściekłe spojrzenie.
- Nie, nie tknąłem twojej dziewczyny, jeśli o to ci chodzi. Gratuluję jej jednak odwagi i cierpliwości, skoro wciąż z tobą jest – mruknął w końcu Derek, po czym wspólnie obserwowaliśmy, jak Isaac wyrywa swoje ramię z jego uścisku i opuszcza mój dom, klnąc pod nosem. Derek podszedł do drzwi, skinął głową, zatrzasnął je, po czym wrócił do mnie. Uniosłam głowę, by na niego spojrzeć.
- Alan odwozi Isaaca do domu.
Skinęłam delikatnie w jego stronę w geście podziękowania, a następnie oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Gdyby nie on, nie wiem, co by się stało i jakoś nie zamierzałam się o tym przekonać, do czego byłby zdolnych Isaac pod wpływem alkoholu.
- Idź spać – ciepły oddech Dereka drażnił moją skórę na karku. Podniosłam głowę, spoglądając w jego niebieskie tęczówki.
- A ty wróć bezpiecznie do domu.
- Poczekam na Alana, jeśli mogę. Chcę z nim porozmawiać.
Skinęłam delikatnie głową.
- Więc zaczekam z tobą



1 komentarz:

  1. No to się zacznie. Jestem bardzo ciekawa tych rewelacji Alana :) Derek. Coraz bardziej się do gościa przekonuję :) Chociaż to wciąż nie jest to. Przepraszam, że dopiero teraz, ale dopiero wróciłam z Chorwacji.
    Czekam na NN

    Pozdrawiam
    Ress

    http://the-first-avenger.blogspot.com/
    [Zapraszam NN}

    OdpowiedzUsuń