wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 17 - "Will you..?"


- Nadia! – głos Doriana wyrwał mnie z zamyśleń. Szedł w kierunku moim i Alana z szerokim uśmiechem na twarzy; przytulił mnie, a mojego brata poklepał po przyjacielsku po ramieniu. – Wchodźcie, śmiało!
Wnętrze domu, który naprawdę robił wrażenie, było urządzone dość skromnie jak na takich bogaczy, jakimi byli rodzice Doriana. Z tego, co dowiedziałam się od Tanyi, ojciec Doriana miał własną firmę, co sprawiało, że często wyjeżdżał na delegacje i zostawiał syna w domu. O matce nie wiedziałam nic, bo Doriana, jak się okazało, w ogóle o niej nie mówił, choć był z Tanyą bardzo długo.
W dużym salonie było prawie pusto, jakby niepotrzebne meble, takie jak stół czy fotele zostały wyniesione. Roiło się tutaj od ludzi, choć mogłabym się założyć, że to tylko część jego znajomych.
Przeczesałam dłonią spięte w wysoki kucyk włosy. Dorian rozmawiał intensywnie z Alanem, więc zdecydowałam, że pójdę poszukać Isaaca albo Tanyi, która – pomimo tego, że ostatnio nie rozmawiała z Dorianem z powodu zerwania – obiecała, że przyjdzie, choćby dla mnie. W tym samym momencie jednak ktoś chwycił moje ramię.
- Pomożesz mi w czymś? – Dorian.
Spojrzałam na niego zaskoczona, a widząc jego wręcz błagalne spojrzenie, skinęłam chętnie głową.
- O co chodzi? – spytałam, kiedy wspólnie dotarliśmy do sypialni, mijając jego znajomych, którzy spoglądali na nas dziwnie.
Widać, że gustował w ciemnych kolorach, bowiem na pościeli królował brudny niebieski, podobnie było na ścianach. Nie byłoby tutaj tak jasno, gdyby nie ogromne okno i drzwi balkonowe, przebłyski białych rzeczy w pokoju i światło, które właśnie zaświecił.
- Chodzi o Tanyę – mruknął cicho i pokrótce wyjaśnił mi, co chce zrobić i moją rolę w tym wszystkim.
- Żartujesz ze mnie.. – prychnęłam rozbawiona spoglądając w jego szare tęczówki.
- Nic a nic.
- Tanya ma przyjść.
Skinął głową, a ja uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Nie ma problemu – odetchnęłam głęboko i wstałam z łóżka, na którym siedziałam. Następnie ruszyłam w stronę drzwi i chwyciłam ramię Doriana. – Bierzmy się do dzieła, jeśli chcesz z tym zdążyć do północy.

Muzyka grała głośno i, pomimo, że była późna pora, żaden z sąsiadów nie zadzwonił jeszcze na policję. W innym wypadku, już dawno by tutaj była. Westchnęłam cicho i wmieszałam się w tłum, żeby znaleźć Tanyę, ale nie było jej. Westchnęłam cicho i wymknęłam się do miejsca, gdzie – jak sądziłam – będzie cicho i zadzwoniłam do niej. Obiecała, że będzie. A ona zawsze dotrzymuje słowa. A jeśliby nie dała rady, poinformowałaby mnie o tym przecież. Odebrała po trzecim sygnale, nie dała mi dojść do słowa i stwierdziła, że będzie za niecałe pięć minut. Spojrzałam na godzinę. Była 23:47. W sam raz. Na mojej twarzy pojawił się zadowolony uśmiech. Jeszcze tylko chwila, a jeśli wszystko pójdzie dobrze, to będzie to niezapomniana noc.
Wróciłam do salonu i odszukałam wzrokiem Isaaca, którego minęłam wcześniej. Teraz stał tyłem do mnie w obcisłej czarnej koszulce, tak bardzo przeze mnie uwielbianej.
Na moje szczęście ubrałam szpilki, więc nie musiałam zadzierać nosa, by na niego spojrzeć, a tym samym mogłam spokojnie zakryć mu oczy. Odwrócił się ze śmiechem i objął mnie.
- Cześć, ślicznotko – wymruczał i musnął moje usta.
- Cześć.
Wokół nas rozległy się gwizdy i okrzyki. Rozejrzałam się po salonie. Isaac wyminął mnie, stanął za mną, ale nie wypuścił z objęć.
- Co się dzieje? – spytał, kiedy już oparł brodę na moim ramieniu. Wzruszyłam delikatnie ramionami, na co ten przygryzł moją skórę na karku.
- Zaraz się dowiesz.
- To coś strasznego?
- Raczej zaskakującego.
- Nie rozumiem.
- Zobaczysz.
- Niech będzie – mruknął zrezygnowany, westchnął cicho, ale wiedziałam, że się uśmiecha. Jego się nie dało zdenerwować.
Muzyka zmieniła się na spokojną melodię, która płynęła z rozstawionych w kątach pokoju głośników. DJ, którym okazał się być Scott, chłopak poznany przeze mnie na meczu, który nasza drużyna oczywiście wygrała, bo jak by inaczej, ściszył ją, a pośród tłumu zapadła cisza, przerywana tylko nielicznymi słowami. Ludzie zaczęli się dziwnie rozglądać. Dostrzegłam Tanyę, która w tym samym momencie podeszła w naszą stronę. Chwyciłam jej dłoń i wspólnie przeniosłyśmy spojrzenie na Doriana, który wyszedł na środek i stał zaledwie dwa metry od nas. Puściłam jej dłoń, uśmiechnęłam się i skinęłam głową w kierunku Doriana, który odpowiedział mi tym samym, choć jego wzrok był nerwowy. On, ubrany w zwykłe ciemne dżinsy i białą koszulę, ona – w niebieskiej sukience do kolan. Oboje wyglądali cudownie. I wiedziałam, że to, co zamierza zrobić Dorian będzie dla nich wielkim krokiem w przód.
- Tanya, jesteś moją miłością. Jutro mija nasza trzecia rocznica. Chcę, żeby jutrzejszy dzień, a właściwie za kilka minut już dzisiejszy – zaśmiał się nerwowo i spojrzał na nią, po czym wyciągnął dłoń w kierunku Tanyi, którą ta chwyciła i przyciągnął ją do siebie – był wspaniałym dniem dla nas obojga. Planowałem to zrobić już dawno, ale dopiero teraz poznałem kogoś, kto upewnił mnie, że jest to właściwy krok. Nadio, Alanie – skinął głową w naszą stronę – dziękuje. – Na jego twarzy pojawił się uśmiech skierowany wyłącznie w stronę Tanyi. – Tanya, wiem, że ostatnio coś między nami się rozpadło, ale chciałem wiedzieć, czy wytrzymam bez ciebie. Nie uda mi się tego zrobić, więc.. wyjdziesz za mnie?
Moja kuzynka wyglądała na zaskoczoną i zmieszaną. Na jej policzkach pojawiły się czerwone plamki, świadczące o tym, że się po prostu zarumieniła. W kącikach jej oczu pojawiły się ślady łez.
- Tak!

4 komentarze:

  1. ooooooo! Słodko! Oni są kochani ;3
    kiedy będzie Derek? :>
    /Tien.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie słodziaki <3
    Coś czuję, że Isaac też za niedługo podejmie kroki zbliżające do ślubu, ale to i tak Derek jest moim faworytem :3

    Czekam na więcej! /W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dorian kusiciel ;_;
    Trzeci rozdział już na http://pamietam-wczoraj.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ominięte przeze mnie rozdziały postaram się skomentować w sobotę, wiem, że jest to nie fair, ale chciałabym Cię zaprosić na http://the-first-avenger.blogspot.com/ gdzie pojawił się drugi rozdział.

    OdpowiedzUsuń