niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 16 - It will be suprise!

„Przed chwilą otrzymaliśmy potwierdzenie rzecznika biura szeryfa, że 10-letni chłopiec, który zaginął wczoraj (13 czerwca), odnalazł się. Na tej wiadomości, niestety, te dobre się kończą. Chłopiec bowiem z głębokimi ranami szarpanymi – głównie na plecach – został przetransportowany helikopterem do Szpitala Świętej Rodziny. Obecnie utrzymywany jest w stanie śpiączki farmakologicznej.
Jak mówi doktor Watson, który przyjmował chłopca:
- Najbliższe 24 godziny pokażą, jak bardzo ucierpiało jego ciało i czy chłopiec w ogóle przeżyje.
 Wiadomo, że 10-ciolatek błąkał się całą noc i dzisiejszy poranek po lesie, gdzie został zaatakowany przez wilka, który jest sprawcą kilku poprzednich ataków. Co tam robił? Gdzie byli rodzice? Odpowiedzi na te pytania wciąż szukają policjanci z miejscowego posterunku.
Leśniczy ostrzegają przed wchodzeniem do tego lasu, nawet za dnia.

Czytaj też:
Pierwsza ofiara śmiertelna wilka!
Wilk znów zaatakował



Przeczesałam dłonią włosy i spojrzałam znad laptopa w stronę Isaaca. Spał na moim łóżku, zwrócony twarzą w moją stronę. 
Po opowiedzeniu mi o tym wypadku nie odzywał się przez dłuższy czas. Nie dlatego, że nie wiedział, co powiedzieć. Sądziłam, że rozdrapał starą ranę. Że ja ją kazałam rozdrapać, bowiem zapytałam go o blizny na jego plecach. Na pierwszy rzut oka wyglądały zwyczajnie jak zwykłe zadrapania, jednak jeśli im się bardziej przyjrzeć, okazywało się, że to naprawdę były blizny po „spotkaniu” z pazurami wilka. 
Po jakiejś godzinie siedzenia w salonie oboje stwierdziliśmy, że wypadałoby iść spać, skoro rano trzeba iść do szkoły, a po południu przecież miał się odbyć mecz o mistrzostwo. A później impreza u Doriana. Zapowiadał się szalony dzień, a nam nie dane było mi spać.
Westchnęłam cicho i powyłączałam wszelkie otwarte przeze mnie strony, po czym cicho powędrowałam w kierunku łóżka. Położyłam się na boku i przez chwilę wpatrywałam się w plecy Isaaca, aż w końcu ten odwrócił się twarzą do mnie. Oddychał spokojnie, co oznaczało, że wciąż spał. Jego naga klatka piersiowa unosiła się w tym samym rytmie. Dłuższe kosmyki włosów opadały mu na czoło. Wyglądał słodko. Pomimo przeżyć, blizn na ciele i duszy. Wciąż był słodki.
Nie udało mi się zasnąć tej nocy Stwierdziłam więc, że zamiast leżeć i obserwować śpiącego Isaaca, pouczę się na historię, z której miałam nadrobić jeden zaległy sprawdzian z tematów przeze mnie nie lubianych i nie rozumianych.
Porwałam z pokoju swój laptop i książkę, po czym udałam się do matczynego gabinetu. 
Stał pusty, od kiedy wyjechała na miesięczne szkolenie do Paryża. W każdym razie stwierdziłam, że zajmując miejsce tutaj nie tylko się pouczę, wykorzystam ten pokój, ale i nie obudzę Isaaca ani Alana, który powinien spać u siebie, choć było na to za cicho. Tak, chrapał. Dość głośno. A jako że miałam pokój naprzeciw niego (kto wymyślił budować tak domy!?), to cóż, zdążyłam się do tego przyzwyczaić.
Włączyłam laptop, a następnie odczytałam wiadomość, którą otrzymałam zaledwie przed piętnastoma minutami. Nie minęła minuta szesnasta, a na ekranie mignęła ikonka nadchodzącego połączenia. Wcisnęłam odbierz i uśmiechnęłam się do przystojnego i zaspanego jeszcze Matta Fostera; osoby bardzo mi bliskiej i ważnej w moim życiu. Mężczyzny, z który połączyć mnie chcieli jego rodzice, co następnie okazało się niewypałem, bowiem ten przyznał im, że jest gejem. Niemiłe zaskoczenie. Dla nich. Ja wiedziałam od dłuższego czasu, choć przyznam się bez bicia, że kilkakrotnie mnie pocałował. No. Taka odskocznia.
- Cześć, ślicznotko – mruknął, uśmiechając się słodko.
- Cześć, śpiochu. Dlaczego nie śpisz? – spytałam i spojrzałam w kierunku zegarka w dole ekranu. 2:17. No tak, u nich była inna godzina. Właściwie to poranek. 9:17. Westchnęłam cicho.
- To oznacza, że to ja powinienem zapytać o to samo.
Zaśmiałam się cicho i skinęłam głową, przy okazji zapalając lampkę na biurku.
- Od razu lepiej – rozmarzył się Matt.
- Kiedy nas odwiedzasz? – spytałam, uśmiechając się lekko i otworzyłam książkę na stronie, z której powinnam była się uczyć. Następnie z powrotem spojrzałam w jego stronę.
- Nie zdradzę.
- Matt!
- Nie, to będzie niespodzianka. – wystawił język, po czym uśmiechnął się zadowolony i oparł na krześle. Dopiero teraz zauważyłam, że siedział bez koszulki. Kolejny.

--
Nie, rozdział nie należy do tych najdłuższych, ale to z racji tego, że został założony drugi blog, an którym również zamierzam skupić swoją uwagę, poza tym - czas przygotować się na powrót do szkoły. Po drugie - Święta, z których to - spóźnione, ale mam nadzieję, że wybaczycie - składam życzenia: Wesołych Świąt spędzonych w gronie rodziny, ale to już za nami, więc Mokrego dyngusa! ;) 

4 komentarze:

  1. dwaj faceci bez koszulki w jednym rozdziale! oo, Nadia szaleje ;o
    rozdział fajny, a Matt - cudo :3 co tam, że gej. geje są fajni! :D haahha, pisz częściej i szybciej. /Tien :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz, że zaspamuję Ci pod rozdziałem, ale nie masz spamownika, a muszę uciekać, bo Franek Dolas leci! Jak rozbroi most, to wrócę i przeczytam! Obiecuję!

    Na niech-milosc-zwyciezy.blogspot.com pojawił się III ROZDZIAŁ
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu zabrałam się do nadrobienia :>
    Szkoda, że taki krótki - miałam ochotę na więcej no ale nie można mieć wszystkiego :/

    /W.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadal nie nadrobiłam, wybacz. Kiedyś to zrobię, słowo! ;)
    PS.Na http://the-first-avenger.blogspot.com/ pojawił się I ROZDZIAŁ
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń