- Miło, że zostałeś na noc – szepnęłam w stronę Isaaca i
delikatnie przejechałam palcem wskazującym po jego nagiej klatce piersiowej
zaczynając od obojczyków, a kończąc na pępku. Zaśmiał się cicho i pacnął mnie
lekko w dłoń, po czym spojrzał na mnie z figlarnym uśmiechem.
- Bądź grzeczna – wymruczał słodko i chwycił moją dłoń, na
której złożył delikatny pocałunek, a następnie przeniósł swoje usta na moje i
wpił się w nie. – Cała przyjemność po mojej stronie.
Zaśmiałam się cicho i musnęłam jego nos. Uśmiechnął się
wesoło i wrócił do składania kolejnych pocałunków na moim ciele zaczynając od
szyi.
- Hej – mruknęłam cicho, na co Isaac automatycznie uniósł
głowę do góry i spojrzał na mnie. – Znowu mnie ugryzłeś.
- Praszam – odszepnął grzecznie, ale w jego oczach wciąż
szalały ogniki.
- Isaac, to nie śmieszne. Mam z siniakami paradować po
szkole?
Zaśmiał się pomimo moich słów i położył się na boku, głowę
oparł na ramieniu, dłonią przejechał po szyi w miejscu ugryzienia.
- Dowód na to, że jesteś zajęta.
Westchnęłam cicho z rozbawienia i pokiwałam głową, nie
odzywając się jednak, po czym nakryłam go odrzuconą kołdrą i ze śmiechem
uciekłam do łazienki.
Isaac chwycił moją dłoń, po czym otworzył przede mną drzwi
wejściowe do szkoły. Podziękowałam mu uśmiechem. Od wczorajszej rozmowy zrobił
się jakiś bardziej wesoły i rozmowny. Więc sądził, że zerwę z nim po tym, jak
rzucił się na bezbronnego Dereka, sądząc, że ten jest mu w stanie zagrozić.
Nieco irracjonalne, ale to był cały Isaac. Wyobrażał sobie to, co niestworzone
i nieprawdziwe. Do wczoraj. Wczoraj mu przeszło. Upewnił się, że nie zamierzam
kończyć naszego związku przez jeden głupi wybryk. Przecież każdy popełnia
błędy, mniejsze czy większe, ale też każdy zasługuje na drugą szansę, bez dwóch
zdań. Zwykłe po wejściu na szkolny korytarz widziałam Tanyę i Doriana stojących
przy szafce kuzynki, jednak dzisiaj nie było nikogo. Ani jej, ani jego.
Zatrzymałam się w pół kroku, Isaac spojrzał na mnie zaskoczony.
- Coś nie tak?
- Umówiłam się z Tanyą, że będzie na mnie czekała, ale jej
nie ma – powiedziałam i wzruszyłam ramionami. Może coś jej wypadło? Zaspać na
pewno nie zaspała, bo to nie było w jej stylu.
- To może do niej zadzwoń – zapronował chłopak. Cóż, dobry
pomysł. Między innymi za to go tak kochałam. Skinęłam delikatnie głową i
odnalazłam w torebce komórkę, po czym wykręciłam jej numer. Odebrała zaledwie
po jednym sygnale. Jej głos załamywał się, drżał. Nie powiedziała, co było
przyczyną, dowiedziałam się tylko o miejscu jej przebywania. Zapowiedziałam, że
zaraz będę, po czym rozłączyłam się i spojrzałam przelotnie na Isaaca.
- Tanya ma problem – wyjaśniłam, widząc jego wyczekującą
minę.
- Idź, idź. – rzucił ze śmiechem, kiedy zauważył moje
błagalne spojrzenie. Mruknęłam szybkie podziękowania, musnęłam jego policzek,
po czym popędziłam w stronę damskiej toalety, gdzie znajdowała się Tanya. W
środku były dwie dziewczyny, które od razu zmyły się, szepcząc między sobą coś.
Po ich wyjściu nastąpiła cisza.
- Tanya? – spytałam, mając nadzieję, że usłyszę jej głos,
dzięki któremu będę wiedzieć, gdzie dokładnie jest.
- Tutaj – cichy szept, jednak dość słyszalny dzięki echu w
łazience, doszedł z ostatniej kabiny, której drzwi wolno i ze skrzypieniem
uchyliły się. Podeszłam tam wolno i ją zobaczyłam. Siedzącą na toalecie z
paczką chusteczek higienicznych w dłoni, z rozmazanym od łez makijażem i
spojrzeniem skierowanym w moją stronę.
- Co się stało? – spytałam i uklękłam przed nią, chwyciłam
kolejną chusteczkę i starłam mokry tusz do rzęs z jej policzków.
- Dorian ze mną zerwał – pisnęła załamującym się głosem i
rozpłakała się na dobre. – Po trzech latach związku, to koniec, rozumiesz?
Skinęłam delikatnie głową, a ona kontynuowała.
- Stwierdził, że musi odetchnąć, że potrzebuje czegoś
świeżego, czegoś, co wprowadzi coś nowego do jego życia, bez tej monotonii ze
mną w roli głównej. Według nieco jestem irytującym babskiem, które zajęte jest
jedynie sobą.
Wyrzuciła dłonie w powietrze, zdążyłam na szczęście cofnąć
twarz, inaczej kto wie, może bym nawet oberwała.
- Po prostu ze mną zerwał.
Rzuciła bez tchu i ukryła twarz w dłoniach.
- Tanya, są też plusy – szepnęłam niepewnie w jej stronę,
próbując sobie wyobrazić siebie w tej pozycji, gdyby Isaac zerwał ze mną. Przez
tę myśl po moich plecach przeszedł zimny dreszcz. Nie, to nie była dobra myśl.
- Jakie niby?
- Jesteś wolna, piękna i zdolna, możesz mieć każdego
chłopaka w szkole. Może on na ciebie nie zasługuje?
- Może..
Westchnęłam cicho i usiadłam na chłodnych kafelkach, po czym
spojrzałam na nią.
- Zostajemy na lekcjach czy urywamy się z nich? – spytałam z
zadziornym uśmiechem na twarzy. – Mam ochotę na kawę i duże lody z polewą
karmelową.
Tanya prychnęła rozbawiona, ale uśmiechnęła się.
- To idziemy na lody – wzruszyła ramionami, po czym wstała.
Zdążyłam już przyzwyczaić się do jej nagłych zmian humorów, ale one nawet w tak
beznadziejnych sytuacjach mnie zaskakiwały. Tanya podeszła do lustra, gdzie
zmyła resztki makijażu, zrobiła nowy i spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem. Czasem
zastanawiałam się, co ona nosi w tej dużej torebce, ale nie wnikałam w to. Za
dużo by gadania i wyciągania rzeczy.
Na jej twarzy wciąż widać było ślady łez, jednak prawie
idealnie ukryła je pod makijażem. Zdolna to ona jednak była. Chwyciła mnie pod
ramię i wyprowadziła z łazienki, stukając szpilkami o kafelki.
- Stawiam kawę i lody za poprawę humoru – rzuciła wesoło.
- Nic nie zrobiłam..
- Jesteś, to wystarczy – wzruszyła ramionami i spojrzała na
mnie. – Możesz napisać Isaacowi i braciszkowi, że mogą do nas dołączyć, jeśli
chcą.
- Tanya! – rzuciłam z cichym śmiechem, po czym opuściłyśmy
szkolny budynek. – Demoralizujesz mnie.
- Cała ja – powiedziała słodkim głosem i wzruszyła smukłymi
ramionami, na co odpowiedziałam jej kolejnym wybuchem śmiechu.
Nikt nas nie zatrzymywał. Nawet, kiedy opuściłyśmy budynek
szkolny, gdy widział nas pan Saltzmann, nauczyciel historii. Widać było, że
chciał ruszyć w naszą stronę, jednak Tanya pomachała mu dłonią na przywitanie,
a ten pokręcił rozbawiony głową, po czym wszedł do szkoły. Nigdy nie
wiedziałam, jak ona to robi i cóż, nie wnikałam to. Każdy miał swoje sposoby.
Poranek i wczesne popołudnie minęły naszej czwórce dość
szybko. Alan i Isaac zgodzili się nam towarzyszyć, jednak nie obyło się bez
komentarzy na temat demoralizacji przyjaciół. Wraz z Tanyą przyjęłyśmy to tylko
wzruszeniem ramionami i na tym się skończyło. Kelnerka zdziwiła się ilością
zamówionych lodów, ale dla polepszenia humoru Tanyi nawet to było mało. Mimo
wszystko sama zdecydowała, że miałam rację. Postanowiła w jakiś dziwny dla mnie
sposób zrobić Dorianowi na złość, ja jednak nie zamierzałam maczać w tym
palców.
Po dość udanym poranku Isaac odwiózł mnie do domu, tak jak
poprosiłam, on natomiast stwierdził, że pojedzie odstawić samochód, bo umówił
się z Alanem, że pojadą jeszcze na trening. Pożegnaliśmy się i tyle go
widziałam.
U... Będzie się działo z Dorianem ;>> I coś czuję, że i tak się będzie wtrącała :c Zachowanie Isaaca jest dość dziwne, nie wiem dlaczego ;|
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej! /W.
Cześć zapraszam na 3 część http://siatkarskie-uczucie.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńouć, demoralizacja, tak? to kiedy idziemy na lody lub kręgle? :>
OdpowiedzUsuńdawaj jakąś akcję! brakuje mi Derek'a i Stiles'a :c / Anya :3