czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 12 - "It's over."

- Miło, że zostałeś na noc – szepnęłam w stronę Isaaca i delikatnie przejechałam palcem wskazującym po jego nagiej klatce piersiowej zaczynając od obojczyków, a kończąc na pępku. Zaśmiał się cicho i pacnął mnie lekko w dłoń, po czym spojrzał na mnie z figlarnym uśmiechem.
- Bądź grzeczna – wymruczał słodko i chwycił moją dłoń, na której złożył delikatny pocałunek, a następnie przeniósł swoje usta na moje i wpił się w nie. – Cała przyjemność po mojej stronie.
Zaśmiałam się cicho i musnęłam jego nos. Uśmiechnął się wesoło i wrócił do składania kolejnych pocałunków na moim ciele zaczynając od szyi.
- Hej – mruknęłam cicho, na co Isaac automatycznie uniósł głowę do góry i spojrzał na mnie. – Znowu mnie ugryzłeś.
- Praszam – odszepnął grzecznie, ale w jego oczach wciąż szalały ogniki.
- Isaac, to nie śmieszne. Mam z siniakami paradować po szkole?
Zaśmiał się pomimo moich słów i położył się na boku, głowę oparł na ramieniu, dłonią przejechał po szyi w miejscu ugryzienia.
- Dowód na to, że jesteś zajęta.
Westchnęłam cicho z rozbawienia i pokiwałam głową, nie odzywając się jednak, po czym nakryłam go odrzuconą kołdrą i ze śmiechem uciekłam do łazienki.


Isaac chwycił moją dłoń, po czym otworzył przede mną drzwi wejściowe do szkoły. Podziękowałam mu uśmiechem. Od wczorajszej rozmowy zrobił się jakiś bardziej wesoły i rozmowny. Więc sądził, że zerwę z nim po tym, jak rzucił się na bezbronnego Dereka, sądząc, że ten jest mu w stanie zagrozić. Nieco irracjonalne, ale to był cały Isaac. Wyobrażał sobie to, co niestworzone i nieprawdziwe. Do wczoraj. Wczoraj mu przeszło. Upewnił się, że nie zamierzam kończyć naszego związku przez jeden głupi wybryk. Przecież każdy popełnia błędy, mniejsze czy większe, ale też każdy zasługuje na drugą szansę, bez dwóch zdań. Zwykłe po wejściu na szkolny korytarz widziałam Tanyę i Doriana stojących przy szafce kuzynki, jednak dzisiaj nie było nikogo. Ani jej, ani jego. Zatrzymałam się w pół kroku, Isaac spojrzał na mnie zaskoczony.
- Coś nie tak?
- Umówiłam się z Tanyą, że będzie na mnie czekała, ale jej nie ma – powiedziałam i wzruszyłam ramionami. Może coś jej wypadło? Zaspać na pewno nie zaspała, bo to nie było w jej stylu.
- To może do niej zadzwoń – zapronował chłopak. Cóż, dobry pomysł. Między innymi za to go tak kochałam. Skinęłam delikatnie głową i odnalazłam w torebce komórkę, po czym wykręciłam jej numer. Odebrała zaledwie po jednym sygnale. Jej głos załamywał się, drżał. Nie powiedziała, co było przyczyną, dowiedziałam się tylko o miejscu jej przebywania. Zapowiedziałam, że zaraz będę, po czym rozłączyłam się i spojrzałam przelotnie na Isaaca.
- Tanya ma problem – wyjaśniłam, widząc jego wyczekującą minę.
- Idź, idź. – rzucił ze śmiechem, kiedy zauważył moje błagalne spojrzenie. Mruknęłam szybkie podziękowania, musnęłam jego policzek, po czym popędziłam w stronę damskiej toalety, gdzie znajdowała się Tanya. W środku były dwie dziewczyny, które od razu zmyły się, szepcząc między sobą coś. Po ich wyjściu nastąpiła cisza.
- Tanya? – spytałam, mając nadzieję, że usłyszę jej głos, dzięki któremu będę wiedzieć, gdzie dokładnie jest.
- Tutaj – cichy szept, jednak dość słyszalny dzięki echu w łazience, doszedł z ostatniej kabiny, której drzwi wolno i ze skrzypieniem uchyliły się. Podeszłam tam wolno i ją zobaczyłam. Siedzącą na toalecie z paczką chusteczek higienicznych w dłoni, z rozmazanym od łez makijażem i spojrzeniem skierowanym w moją stronę.
- Co się stało? – spytałam i uklękłam przed nią, chwyciłam kolejną chusteczkę i starłam mokry tusz do rzęs z jej policzków.
- Dorian ze mną zerwał – pisnęła załamującym się głosem i rozpłakała się na dobre. – Po trzech latach związku, to koniec, rozumiesz?
Skinęłam delikatnie głową, a ona kontynuowała.
- Stwierdził, że musi odetchnąć, że potrzebuje czegoś świeżego, czegoś, co wprowadzi coś nowego do jego życia, bez tej monotonii ze mną w roli głównej. Według nieco jestem irytującym babskiem, które zajęte jest jedynie sobą.
Wyrzuciła dłonie w powietrze, zdążyłam na szczęście cofnąć twarz, inaczej kto wie, może bym nawet oberwała.
- Po prostu ze mną zerwał.
Rzuciła bez tchu i ukryła twarz w dłoniach.
- Tanya, są też plusy – szepnęłam niepewnie w jej stronę, próbując sobie wyobrazić siebie w tej pozycji, gdyby Isaac zerwał ze mną. Przez tę myśl po moich plecach przeszedł zimny dreszcz. Nie, to nie była dobra myśl.
- Jakie niby?
- Jesteś wolna, piękna i zdolna, możesz mieć każdego chłopaka w szkole. Może on na ciebie nie zasługuje?
- Może..
Westchnęłam cicho i usiadłam na chłodnych kafelkach, po czym spojrzałam na nią.
- Zostajemy na lekcjach czy urywamy się z nich? – spytałam z zadziornym uśmiechem na twarzy. – Mam ochotę na kawę i duże lody z polewą karmelową.
Tanya prychnęła rozbawiona, ale uśmiechnęła się.
- To idziemy na lody – wzruszyła ramionami, po czym wstała. Zdążyłam już przyzwyczaić się do jej nagłych zmian humorów, ale one nawet w tak beznadziejnych sytuacjach mnie zaskakiwały. Tanya podeszła do lustra, gdzie zmyła resztki makijażu, zrobiła nowy i spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem. Czasem zastanawiałam się, co ona nosi w tej dużej torebce, ale nie wnikałam w to. Za dużo by gadania i wyciągania rzeczy.
Na jej twarzy wciąż widać było ślady łez, jednak prawie idealnie ukryła je pod makijażem. Zdolna to ona jednak była. Chwyciła mnie pod ramię i wyprowadziła z łazienki, stukając szpilkami o kafelki.
- Stawiam kawę i lody za poprawę humoru – rzuciła wesoło.
- Nic nie zrobiłam..
- Jesteś, to wystarczy – wzruszyła ramionami i spojrzała na mnie. – Możesz napisać Isaacowi i braciszkowi, że mogą do nas dołączyć, jeśli chcą.
- Tanya! – rzuciłam z cichym śmiechem, po czym opuściłyśmy szkolny budynek. – Demoralizujesz mnie.
- Cała ja – powiedziała słodkim głosem i wzruszyła smukłymi ramionami, na co odpowiedziałam jej kolejnym wybuchem śmiechu.
Nikt nas nie zatrzymywał. Nawet, kiedy opuściłyśmy budynek szkolny, gdy widział nas pan Saltzmann, nauczyciel historii. Widać było, że chciał ruszyć w naszą stronę, jednak Tanya pomachała mu dłonią na przywitanie, a ten pokręcił rozbawiony głową, po czym wszedł do szkoły. Nigdy nie wiedziałam, jak ona to robi i cóż, nie wnikałam to. Każdy miał swoje sposoby.

Poranek i wczesne popołudnie minęły naszej czwórce dość szybko. Alan i Isaac zgodzili się nam towarzyszyć, jednak nie obyło się bez komentarzy na temat demoralizacji przyjaciół. Wraz z Tanyą przyjęłyśmy to tylko wzruszeniem ramionami i na tym się skończyło. Kelnerka zdziwiła się ilością zamówionych lodów, ale dla polepszenia humoru Tanyi nawet to było mało. Mimo wszystko sama zdecydowała, że miałam rację. Postanowiła w jakiś dziwny dla mnie sposób zrobić Dorianowi na złość, ja jednak nie zamierzałam maczać w tym palców.

Po dość udanym poranku Isaac odwiózł mnie do domu, tak jak poprosiłam, on natomiast stwierdził, że pojedzie odstawić samochód, bo umówił się z Alanem, że pojadą jeszcze na trening. Pożegnaliśmy się i tyle go widziałam. 

3 komentarze:

  1. U... Będzie się działo z Dorianem ;>> I coś czuję, że i tak się będzie wtrącała :c Zachowanie Isaaca jest dość dziwne, nie wiem dlaczego ;|

    Czekam na więcej! /W.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć zapraszam na 3 część http://siatkarskie-uczucie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ouć, demoralizacja, tak? to kiedy idziemy na lody lub kręgle? :>
    dawaj jakąś akcję! brakuje mi Derek'a i Stiles'a :c / Anya :3

    OdpowiedzUsuń