- O co chodziło Derekowi? - spytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język i zrównałam z nim krok.
- O nic takiego - odparł wymijająco i włożył jedną dłoń do kieszeni spodni, a drugą niepewnie objął mnie w pasie. - Jest po prostu zazdrosny.
Spojrzałam na niego zaskoczona i rozbawiona jednocześnie.
- Niby o co?
- Nie wiem - wzruszył ramionami. - Może o to, że to ja zostałem przydzielony do Ciebie, a nie on..
- Może..
- Dlaczego pytasz? - spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek.
- Z ciekawości - tym razem to ja wzruszyłam ramionami. Po części to była prawda. Głównie zależało mi na tym, by dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Owszem, zauważyłam, że Derek miał swoje humory. Niepotrzebnie więc łudziłam się, że jeszcze spotkam tego Dereka, które poznałam pierwszego dnia, że jeszcze kiedyś zagości on w moim życiu. Dlaczego? Ponieważ teraz pokazywał swoją – jak sądziłam –
prawdziwą twarz.
- Słuchasz mnie? – usłyszałam głos Isaaca, więc spojrzałam
na niego. Przyglądał mi się zaniepokojony.
- Wybacz – mruknęłam cicho. – Znów się zamyśliłam.
- Widzę – zaśmiał się cicho.
Dopiero teraz spostrzegłam, ze zatrzymaliśmy się przed
naprawdę sporych rozmiarów domem. Na werandzie znajdowało się kilka kolumn,
które podtrzymywały łagodnie opadający w dół dach z czerwonych dachówek, choć
sam budynek był pomalowany na jakiś jasny pomarańcz.
- Styl klasyczny? – wymknęło mi się. Spojrzałam ponownie na
Isaaca z głupim uśmieszkiem i zawstydzoną miną.
- Taa – mruknął rozbawiony. – Moja mama o wszystkim
decydowała.
- Ładnie.
- Ładnie to Ty wyglądasz, kiedy się rumienisz.
Pokręciłam przecząco głową, na co Isaac zaśmiał się, a
następni wskazał jedną dłonią na dom, a drugą delikatnie ścisnął moją i
poprowadził w jego kierunku.
- Zapraszam – oznajmił, a kiedy dotarliśmy do drzwi
wejściowych, nagle zatrzymał się z dłonią na klamce i raptownie odwrócił w moją
stronę.
- Nie wiem, jak Ci to powiedzieć, by to źle nie zabrzmiało,
ale skazana jesteś poznać moją rodzinę – dodał i uśmiechnął się niepewnie.
Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami.
Z pewnością musiało to wyglądać komicznie, ale naprawdę mnie
zaskoczył. Od dnia wczorajszego oficjalnie byliśmy parą, choć nie wiedziałam,
że tak szybko się to potoczy. Po drugie mieliśmy tylko rozpocząć projekt, może
i nawet go skończyć, jednak o poznaniu jego rodziny nie było mowy. Patrząc
jednak na to z innej perspektywy, to było nawet dobre. W duchu czułam, że
jednak coś nas naprawdę łączy. I choć znaliśmy się nieco ponad tydzień, to
między nami było dziwne przyciąganie. Skąd to wiedziałam? Na jego widok moje
serce zaczynało bić szybciej, humor od razu się poprawiał, a czas zdawał się
stać w miejscu. Czy to w szkole, czy właśnie w tym momencie. Przy nim nie
musiałam martwić się swoimi problemami, których na szczęście jeszcze nie
miałam. W ciągu tych kilku głupich dni znacznie się do siebie zbliżyliśmy. Dość
zaskakujące, a jednak.
- Myślisz, że będzie tak źle? – spytałam rozbawiona, po czym
wzięłam głęboki oddech.
- Nie, raczej nie – odparł, wzruszając ramionami, a
następnie otworzył przede mną drzwi z szerokim uśmiechem na twarzy.
Pochwyciłam czekoladowe ciasteczko, które podsunął mi Isaac
i odgryzłam kawałek.
- Czyli co? – spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem i zajął
miejsce obok mnie. Oparłam się plecami o łóżko i wyprostowałam nogi na miękkim
dywanie. – Projekt gotowy?
- Wydaje mi się, że tak – odparłam i ostatni raz spojrzałam
na slajd widniejący na ekranie laptopa.
- Na pewno – dodał uśmiechnięty blondyn.
Odetchnęłam głęboko, zapisałam prezentację, wyłączyłam
laptop i usiadłam bokiem przyglądając się ukochanemu.
- Słuchaj, Isaac – zaczęłam niepewnie, zagryzając wargi. Nie
miałam pojęcia, jak ułożyć w głowie to, co chciałam mu przekazać. Po czym po
chwili powiedziałam wolno:
– Nie wnikam w to, co jest między Tobą a Derekiem. Nie wiem,
czy te słowa, które skierował do Ciebie były prawdą, czy po prostu sobie
żartował. Jeżeli się przyjaźnicie, to ja nie zamierzam Wam psuć tej przyjaźni. Dlatego
wydaje mi się, że to, co jest między nami, nie jest właściwe.
- Nadia, skarbie – szepnął i delikatnie pogładził mój
policzek. – Nie interesuje mnie to, co powiedział Derek, ani jak to powiedział.
– Wziął długi, głęboki oddech, zamykając oczy, a kiedy je z powrotem otworzył, dostrzegłam
w nich tak dobrze znane mi już szalone iskierki. – Kocham Cię i nie zamierzam
Cię stracić, choćbym miał przypłacić to życiem.
- Nie mów tak – odezwałam się pierwszy raz od dłuższej
chwili i poczochrałam jego blond kosmyki. Uśmiechnęłam się słodko, a następnie
złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
Issac? Coś jest w nim dziwnego :D Chyba Derek będzie lepszym wyjściem ;>
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej, W.
Zgadzam się z W. Deereeek ! ; D / Annie.
OdpowiedzUsuń