piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 5 - "It doesn't matter what he said."

- Możemy iść - powiedział Isaac, podchodząc do mnie. Oderwałam wzrok od fioletowych kwiatów, których nigdy w życiu nie widziałam, po czym spojrzałam na niego. Skinęłam delikatnie głową i podążyłam za nim. Miałam szczęście. Idąc dwa kroki za nim mogłam mu się uważnie przyjrzeć. Pod obcisłą koszulką polo idealnie rysowały się wyrzeźbione mięśnie. Był nieco wyższy ode mnie. Może o pół głowy. Blond kosmyki były w nieładzie, nie utrwalone żadnym żelem czy gumą i opadały swobodnie na kark. Wyglądał bardzo pociągająco i seksownie.
- O co chodziło Derekowi? - spytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język i zrównałam z nim krok.
- O nic takiego - odparł wymijająco i włożył jedną dłoń do kieszeni spodni, a drugą niepewnie objął mnie w pasie. - Jest po prostu zazdrosny.
Spojrzałam na niego zaskoczona i rozbawiona jednocześnie.
- Niby o co?
- Nie wiem - wzruszył ramionami. - Może o to, że to ja zostałem przydzielony do Ciebie, a nie on..
- Może..
- Dlaczego pytasz? - spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek.
- Z ciekawości - tym razem to ja wzruszyłam ramionami. Po części to była prawda. Głównie zależało mi na tym, by dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Owszem, zauważyłam, że Derek miał swoje humory. Niepotrzebnie więc łudziłam się, że jeszcze spotkam tego Dereka, które poznałam pierwszego dnia, że jeszcze kiedyś zagości on w moim życiu. Dlaczego? Ponieważ teraz pokazywał swoją – jak sądziłam – prawdziwą twarz.
- Słuchasz mnie? – usłyszałam głos Isaaca, więc spojrzałam na niego. Przyglądał mi się zaniepokojony.
- Wybacz – mruknęłam cicho. – Znów się zamyśliłam.
- Widzę – zaśmiał się cicho.
Dopiero teraz spostrzegłam, ze zatrzymaliśmy się przed naprawdę sporych rozmiarów domem. Na werandzie znajdowało się kilka kolumn, które podtrzymywały łagodnie opadający w dół dach z czerwonych dachówek, choć sam budynek był pomalowany na jakiś jasny pomarańcz.
- Styl klasyczny? – wymknęło mi się. Spojrzałam ponownie na Isaaca z głupim uśmieszkiem i zawstydzoną miną.
- Taa – mruknął rozbawiony. – Moja mama o wszystkim decydowała.
- Ładnie.
- Ładnie to Ty wyglądasz, kiedy się rumienisz.
Pokręciłam przecząco głową, na co Isaac zaśmiał się, a następni wskazał jedną dłonią na dom, a drugą delikatnie ścisnął moją i poprowadził w jego kierunku.
- Zapraszam – oznajmił, a kiedy dotarliśmy do drzwi wejściowych, nagle zatrzymał się z dłonią na klamce i raptownie odwrócił w moją stronę.
- Nie wiem, jak Ci to powiedzieć, by to źle nie zabrzmiało, ale skazana jesteś poznać moją rodzinę – dodał i uśmiechnął się niepewnie.
Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami.
Z pewnością musiało to wyglądać komicznie, ale naprawdę mnie zaskoczył. Od dnia wczorajszego oficjalnie byliśmy parą, choć nie wiedziałam, że tak szybko się to potoczy. Po drugie mieliśmy tylko rozpocząć projekt, może i nawet go skończyć, jednak o poznaniu jego rodziny nie było mowy. Patrząc jednak na to z innej perspektywy, to było nawet dobre. W duchu czułam, że jednak coś nas naprawdę łączy. I choć znaliśmy się nieco ponad tydzień, to między nami było dziwne przyciąganie. Skąd to wiedziałam? Na jego widok moje serce zaczynało bić szybciej, humor od razu się poprawiał, a czas zdawał się stać w miejscu. Czy to w szkole, czy właśnie w tym momencie. Przy nim nie musiałam martwić się swoimi problemami, których na szczęście jeszcze nie miałam. W ciągu tych kilku głupich dni znacznie się do siebie zbliżyliśmy. Dość zaskakujące, a jednak.
- Myślisz, że będzie tak źle? – spytałam rozbawiona, po czym wzięłam głęboki oddech.
- Nie, raczej nie – odparł, wzruszając ramionami, a następnie otworzył przede mną drzwi z szerokim uśmiechem na twarzy.


Pochwyciłam czekoladowe ciasteczko, które podsunął mi Isaac i odgryzłam kawałek.
- Czyli co? – spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem i zajął miejsce obok mnie. Oparłam się plecami o łóżko i wyprostowałam nogi na miękkim dywanie. – Projekt gotowy?
- Wydaje mi się, że tak – odparłam i ostatni raz spojrzałam na slajd widniejący na ekranie laptopa.
- Na pewno – dodał uśmiechnięty blondyn.
Odetchnęłam głęboko, zapisałam prezentację, wyłączyłam laptop i usiadłam bokiem przyglądając się ukochanemu.
- Słuchaj, Isaac – zaczęłam niepewnie, zagryzając wargi. Nie miałam pojęcia, jak ułożyć w głowie to, co chciałam mu przekazać. Po czym po chwili powiedziałam wolno:
– Nie wnikam w to, co jest między Tobą a Derekiem. Nie wiem, czy te słowa, które skierował do Ciebie były prawdą, czy po prostu sobie żartował. Jeżeli się przyjaźnicie, to ja nie zamierzam Wam psuć tej przyjaźni. Dlatego wydaje mi się, że to, co jest między nami, nie jest właściwe.
- Nadia, skarbie – szepnął i delikatnie pogładził mój policzek. – Nie interesuje mnie to, co powiedział Derek, ani jak to powiedział. – Wziął długi, głęboki oddech, zamykając oczy, a kiedy je z powrotem otworzył, dostrzegłam w nich tak dobrze znane mi już szalone iskierki. – Kocham Cię i nie zamierzam Cię stracić, choćbym miał przypłacić to życiem.
- Nie mów tak – odezwałam się pierwszy raz od dłuższej chwili i poczochrałam jego blond kosmyki. Uśmiechnęłam się słodko, a następnie złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.

2 komentarze:

  1. Issac? Coś jest w nim dziwnego :D Chyba Derek będzie lepszym wyjściem ;>

    Czekam na więcej, W.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z W. Deereeek ! ; D / Annie.

    OdpowiedzUsuń