wtorek, 1 października 2013

Rozdział 2 - " He's dangerous. Stay away from him."

Oparłam się o drzwi swojego sportowego samochodu i spojrzałam w lustereczko przytwierdzone do puderniczki,, którą chwilę wcześniej wyciągnęłam z torebki. Gęste, miedziano-rude włosy opadały grubymi dalami na plecy idealnie kontrastując z porcelanowym odcieniem twarzy. Spojrzenie zielonych kocich oczu jest nieco wredne, ale i odrobinę grzeczne, okalane one są ciemnymi długimi rzęsami podkreślonymi maskarą i czarną kredką zmieszaną z turkusem. Nos - mały, prosty. Usta - nie za małe, nie za duże, w malinowym odcieniu rozciągają się w figlarnym i zadziornym uśmiechu. Z cichym trzaskiem zamknęłam puderniczkę i wrzuciłam ją do torebki. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę budynku w kolorze brudnego beżu. Oj, tak. Ja również byłam za tym, że szkole przyda się porządny remont. Od podstaw.
Wywróciłam teatralnie oczami, po czym - nie zwracając uwagi na teksty i spojrzenia innych uczniów - ruszyłam do wejścia. Tuż przy drzwiach napotkałam Tanyę. Wysoką, wysportowaną dziewczynę o długich orzechowych włosach i tęczówkach w kolorze mlecznej czekolady. Cera jak zawsze nieskazitelna, drobne usta rozciągnięcie w słodkim uśmiechu muśnięte bladym błyszczykiem.
Krótka spódniczka w białym kolorze podkreślała jej  opaleniznę, a skórzane kozaczki do kolan dodatkowo wysmuklały chude już nogi mojej kochanej kuzynki. Tak, gwiazda szkoły była moją kuzynką.
Westchnęłam cicho, porównując w myślach nasze stroje. Przy niej w swoich czarnych legginsach i zamszowych butach na koturnie do kostek zakończonych miękkim futerkiem wyglądałam - no cóż - nie jak kuzynka gwiazdy szkoły. Wyglądałam zwyczajnie. Jak jej koleżanka.
- Nadia! - krzyknęła uradowana i musnęła mój policzek. - Miło cię widzieć!
- Widziałyśmy się wczoraj - przypomniałam jej.
- A i owszem, ale nie zapominaj, że opuściłaś nas wcześniej - rzuciła jakby oskarżycielskim tonem, ale na jej twarzy wciąż malował się doskonale mi znany figlarny uśmiech. Nie zapomniałam. Wręcz przeciwnie. Przecież to właśnie wtedy poznałam jego. Najprzystojniejszego - według mnie - chłopaka na świecie. Z tym swoim delikatnym, jednodniowym zarostem wyglądał wprost nieziemsko,  nie wspominając przy tym o jego oczach, w których dosłownie zatonęłam i o ustach, które z chęcią bym skosztowała. Taaak, Nadia i jej grzeszne myśli. To jednak nie wszystko. Sensacji ciąg dalszy. Te jego ciało wręcz prosiło się o położeniu na nim dłoni i o zbadanie każdego z jego zakamarków wręcz każdej nocy.
Uśmiechnęłam się na samą myśl o wspólnej kawie i odprowadzeniu mnie do domu.
Mój uśmiech znikł tak szybko, jak tylko się pojawił, kiedy go ponownie zobaczyłam. Teraz, w tej chwili, w szkole. Z dziewczyną. Nie byle jaką. Jej włosy swoim kolorem przypominały mi karmel. Wysoka, smukła. Wysportowana. Obejmował ja ramieniem. On uparcie coś tłumaczył, ona uśmiechała się do niego rozbawiona i kręciła przy tym głową, co chwila coś dopowiadając. Nawet na mnie nie spojrzał. Zresztą, co ja sobie myślałam? Szli po drugiej stronie korytarza, mógł mnie zwyczajnie nie zauważyć. Po drugiej - przy niej  na pewno nie miałabym szans.
Wywróciłam teatralnie oczami - kurde, już po raz kolejny - i wróciłam myślami do szkolnej rzeczywistości.
- Nadio, poznaj Doriana - usłyszałam Tanyę. która wskazywała mi z pewnością na swojego chłopaka, co potwierdziła zaledwie sekundę później, po zaczerpnięciu powietrza. - Mój chłopak.
Dorian, czy jak mu tam było, był mi już znany z powieści kuzynki. Spoglądał na mnie tymi swoimi szarymi oczyma, w których tańczyły szalone iskierki.
Kolejny idiota, mruknęłam w myślach, kiedy odszedł w stronę kolegów twierdząc, że idzie na trening. Wówczas zapytałam Tanyę o szanownego pana Dereka, wskazując go głową.
- Derek i Amelia Hale - mruknęła obojętnie i odwróciła się w stronę swojej szafki. - Nic specjalnego.
- Małżeństwo?
- Rodzeństwo, kochanie.
Spojrzałam na nią zaskoczona. Jakoś nie widziałam żadnego podobieństwa.
- Zazdrosna? - spytała Tanya  z lekko zadziornym uśmieszkiem przestając nagle grzebać w szafce i spoglądając na mnie. Sekundę później wyraz jej twarzy zmienił się. Zaskoczył ją mój nagły wybuch śmiechu.
- Ja? Że niby o Dereka? - spytałam wciąż chichocząc.
- Jesteś stuknięta, Nadia. - rzuciła rozbawiona.
- Poczekam w klasie - oznajmiłam, na co w odpowiedzi usłyszałam jej ciche prychnięcie. Tak, to była jej odpowiedź. Tanya nigdy nie dbała o szczegóły. No chyba że chodziło o makijaż czy strój do szkoły albo gdziekolwiek. W tym była mistrzynią. Niezastąpioną. Wracając jednak do tematu. Może byłabym zazdrosna, gdybym widziała go w towarzystwie dziewczyny, nie siostry.. Co to, to nie. On, jego oczy, uśmiech i ciało zajmowały moje myśli przez większość pierwszej lekcji, którą była historia. Do czasu, gdy na mojej ławce nie pojawiła się złożona biała karteczka.
                     
                    " Trzymaj się z daleka od Dereka. Nie masz pojęcia,
                       jakie niebezpieczeństwo może na Ciebie sprowadzić.
                                                                             T. "

Przeniosłam na kuzynkę zaskoczone spojrzenie. Wzrok miała uparcie wlepiony w nauczycielu, który tłumaczył coś intensywnie na temat którejś z wielu wojen. Sięgnęłam po pióro, z  którym się wręcz nie rozstawałam i nabazgrałam odpowiedź delikatnie pochyłym pismem.

                  " Niebezpieczeństwo?   N. "

                  " Zaufaj mi, wiem, co mówię. Nie pakuj się od razu w kłopoty.
                          Zajmij się lepiej blondynem.    T. "

Spojrzałam na nią jak na idiotkę. Dosłownie. Uniosłam brew ku górze. rozmyślając nad odpowiedzią, jednak przerwały mi słowa nauczyciela mówiącego o jakiś projektach.

2 komentarze: