poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 1 - "Yes, I have done terrible things, i know that."

Westchnęłam cicho i schowałam smukłe dłonie w kieszeniach czarnego płaszcza sięgającego lekko za tyłek. Pogoda nie była idealna na spacer, ale mimo to postanowiłam iść i poznać miasto. Przy okazji dowiedziałabym się czegoś o jego mieszkańcach. Rozejrzałam się po ulicy, by sprawdzić, czy nie nadjeżdża samochód, po czym przeszłam na drugą stronę.
W Beacon Hills byłam dopiero drugi dzień, z wolna jednak zaczynałam się już przyzwyczajać. Mimo to wciąż tęskniłam za moim prawdziwym domem. Za przyjaciółmi, szkołą. Za Sofią. Za Bułgarią. To właśnie z tamtego pięknego kraju pochodzę. Tam się urodziłam, wychowałam, dorosłam. Poznałam uroki prawdziwego nastoletniego życia.
Westchnęłam po raz kolejny, kiedy chłodny podmuch wiatru zetknął się z moją twarzą i uniósł delikatnie kosmyki moich miedzianych włosów. 
Ulice z wolna zaczęły pustoszeć. Spojrzałam w górę na czarniejące niebo. Nadciągało coraz więcej chmur, aniżeli było dzisiejszego poranka. Nie zapowiadało się tym samym na poprawę pogody. Wywróciłam teatralnie oczami. Pięknie. Ciemne chmury. W dodatku zaczynało kropić, a ja miałam na sobie jesienny płaszcz. Nie było mowy o żadnym parasolu. 
Poprawiłam kołnierz granatowego palta i ruszyłam szybszym krokiem w kierunku drogi powrotnej do domu - a przynajmniej tak sądziłam. Po kilku minutach poddałam się. Usiadłam na najbliższych schodkach, jakie znalazłam. Rozejrzałam się. Uświadomiłam sobie, że są to marmurowe schody prowadzące do jednego z wielu wysokich bloków mieszkalnych.
Powoli, z minuty na minutę, przestawało padać.
Podniosłam się i przeszłam zaledwie kilka kroków, kiedy nagle wpadłam na jakąś kobietę. W jej różowych włosach znajdowała się czerwona chusta oraz wiele kolorowych koralików. Duże, brązowe oczy, zupełnie nie pasujące do jej pstrokatej sukni, z pewnością wiele już widziały. Dodatkowo podkreślały to liczne zmarszczki na jej bladziutkiej twarzy. Spojrzałam w oczy kobiety, po czym delikatnie skłoniłam głowę, przepraszając. 
- To dopiero początek twojej nowej drogi, moje dziecko - usłyszałam po chwili, a koniuszki jej palców delikatnie dotknęły moich włosów. - Jesteś inna, wyjątkowa.
Chciałam zaprzeczyć, zapytać, co ma na myśli, ale ona uniosła palec ku górze, ten, którym bawiła się moimi włosami. 
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, ptaszyno. - dodała swoim cichym, stanowczym, ale ciepłym głosem. - Nie podejmuj decyzji zbyt pochopnie. 
Jej słowa odbiły się echem w mojej głowie. Odetchnęłam głębiej i przymknęłam na chwilę powieki, a kiedy znów otworzyłam oczy, wpatrywałam się w brodę. W dodatku męską. Nie w oczy starszej, ale dziwnej pani. W męską brodę. Taką z jednodniowym zarostem.
- Wszystko w porządku? - niski, gardłowy głos na milion procent utkwi głęboko w moich myślach i wspomnieniach.
Skinęłam delikatnie głową, rozglądając się w zaciekawieniu. Kobiety nie było. Jakby była tylko moim wyobrażeniem. Spojrzałam w górę i natrafiłam na idealne odbicie morskiej głębi. Dosłownie zatonęłam. Tak intensywnie niebieskich oczy jeszcze nie widziałam. Spoglądały one na mnie z lekkim zaciekawieniem zmieszanym ze zdziwieniem. 
- Tak, w porządku. - wykrztusiłam w końcu z siebie. Rany, jakie ten gość miał oczy! A kiedy obdarzył mnie swoim uśmiechem, nogi się pode mną ugięły. Był seksowny, nieco zadziorny. Oczywiście uśmiech. Sam gość? Nieziemski, cudowny, przystojny, słodki, seksowny.. Stop. Cudowny uśmiech. Wystarczy.
- Cieszę się. - rzekł. - Jestem Derek. Derek Hale.
- Nadia. Nadia Iwanova. 




*****
Po raz drugi przedstawiam Wam pierwszy rozdział. Zupełnie inny, taki, jaki chciałam. Co prawda - nie jest najdłuższy, bo jego napisanie w zeszycie zajęło mi co najmniej 15 minut, aczkolwiek to taki przedsmak. Mam nadzieję, że daję rady, że zbiorę wielu czytelników, no i z wolna będę się rozwijać i kształcić. W takim razie - dobranoc i słodkich snów, Amelka. ;)

1 komentarz: